sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 23

~Z perspektywy Lucasa~

   Po tym co zrobiłem, Jason kazał mi się na jakiś czas wyprowadzić dopóki nie ochłonie. Nie dziwię mu się. Zrobiłem totalne świństwo. Naćpałem się jakiegoś gówna i nie widziałem co robię. Naprawdę teraz tego żałuję. Żałuję tego co się stało. Próbowałem przeprosić Sabinę, ale:
Po pierwsze: Jason nie pozwala mi się do niej zbliżyć.
I po drugie: Sabina nie odbiera ode mnie telefonu.
   Mieszkam więc teraz tymczasowo u mojego kumpla Zacka. Piliśmy właśnie piwo i gadaliśmy o wczorajszej imprezie co chwilę popadając w śmiech, gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. 
- Otwórz.- powiedział Zack, a ja podniosłem się z kanapy odstawiając puszkę z napojem. Ruszyłem do drzwi leniwym krokiem. Gdy je otworzyłem, na chwilę znieruchomiałem.
- No cześć bracie, nie cieszysz się, że mnie widzisz?
   W drzwiach stał mój, ani trochę do mnie nie podobny, brat bliźniak - Isaac. Nie widzieliśmy się dwa lata. Nie dlatego, że nie było okazji, czasu, czy dojazdu. Po prostu nie miałem na to ochoty. Nigdy nie miałem z nim dobrego kontaktu. Zresztą. Nie tylko ja. Jasona także. Od dziecka na nas kablował i to on był pupilkiem rodziców. Z wiekiem zaczął być coraz bardziej chamski, wredny, przebiegły i dopuszczał się coraz to bardziej karygodnych czynów, a my z Jasonem zaczynaliśmy coraz bardziej go nie lubić. Gdy byliśmy dziećmi gdy coś zrobił zrzucał winę na nas, a jak mu się nie udało to i tak rodzice zawsze mu odpuszczali. Gdy byliśmy starsi zaczął opowiadać na nas w szkole różne brednie przez co wiele osób w tamtych czasach się od nas odwróciło. Gdy rodzice zmarli, razem z Jasonem wyprowadziliśmy się do innego miasta. Ja i Isaac mieliśmy wtedy 16 lat, a Jason 17. Nie wiem gdzie wtedy zamieszkał mój kochany bliźniak, ale szczerze powiedziawszy nie interesuje mnie to. Za to jestem ciekaw co on tutaj robi i skąd ma mój adres. 
- Co ty tu robisz?- zapytałem.
- Miłe powitanie.
- A czego się spodziewałeś, że rzucę Ci się w ramiona?
- No.- zaśmiał się.
- Przykro mi, że Cię rozczarowałem. A więc co tu robisz?
- Jak to co? Przyjechałem odwiedzić moich kochanych braci, którzy zostawili mnie samego na pastwę losu.- powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Skąd masz mój adres?
- Mam swoje źródła. Musiałeś nieźle przeskrobać, że aż Jason wyrzucił Cię z domu. W końcu zawsze byliście takimi idealnymi braćmi.
- Nie idealnymi. Byliśmy dla siebie po prostu braćmi. Za to ty nie zachowywałeś się jak brat. I aż mi wstyd, że mamy wspólne geny.
- Grzeczniej.- przez cały czas uśmiech nie schodził mu z twarzy.- Nie przeszkadzam Ci już. Jadę odwiedzić Jasona. O ile się nie mylę jest teraz u...tej...no...Sabiny? Tak? 
- Skąd wiesz jak ona się nazywa?
- Nie tyle co wiem jak się nazywa, ale też gdzie mieszka.- zaśmiał się- Do zobaczenia bracie.
    Odwrócił się i ruszył w stronę czarnego BMW stojącego przed domem Zacka. Wsiadł do niego i odjechał. Stałem tak jeszcze chwilę i patrzyłem tępo w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stało auto. Nie mogłem uwierzyć w to co się wydarzyło. Mój znienawidzony brat bliźniak, po 2 latach, przyjeżdża, zna mój adres, wie, że Jason mnie wyrzucił i jeszcze zna imię i adres Sabiny. To wszystko wydało mi się podejrzane. Zamknąłem drzwi i usiadłem z powrotem na kanapie.
- Kto to?
- Próbowali mi wcisnąć jakiś zmutowany odkurzacz z funkcją gotowania obiadów-zaśmiałem się sztucznie-...Poczekaj chwilę, zaraz wracam, idę gdzieś zadzwonić.
   Poszedłem do kuchni i wybrałem numer Jasona. Zacząłem nerwowo stukać palcami o blat i ciągle powtarzać cicho "Odbierz do cholery". Po kilku sygnałach włączyła się poczta głosowa więc się rozłączyłem i wybrałem numer ponownie, lecz bez skutku...

~Z perspektywy Jasona~
   Leżeliśmy z Sabiną u niej w pokoju, słuchaliśmy muzyki i rozmawialiśmy o tym co nam ślina na język przyniosła. Spojrzałem na zegarek. 16.37. Podniosłem się powoli tak by dziewczyna miała czas wyswobodzić się z mojego uścisku i spojrzałem na nią, a ona na mnie. Miała takie piękne niebieskie oczy w których zawsze się zatracałem gdy w nie patrzyłem. Uśmiechnąłem się do niej, a ona to odwzajemniła. 
- Ja już muszę iść na siłownię, o 18.30 zamykają.- dziewczyna trochę posmutniała.
- No dobrze.- wstała i podała mi rękę pomagając zrobić mi to samo. 
   Zeszliśmy na dół. Ubrałem buty i kurtkę i spojrzałem czule na Sabinę.
- Do zobaczenia księżniczko.- pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.
~*~
   Zapłaciłem przy kasie na siłowni i poszedłem się przebrać. Gdy ściągnąłem koszulkę poczułem wibracje w kieszeni, wyciągnąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz. Lucas...Odłożyłem telefon z powrotem do kieszeni, nie miałem ochoty z nim rozmawiać. Po chwili mój telefon znowu się odezwał, lecz to olałem. Za trzecim razem zirytowany odebrałem.
- Słucham.
- No hej, Jason. Chciałem Cię powiadomić, że Isaac przyjechał. Właśnie przed chwilą ode mnie wyszedł, nie wiem skąd ma mój adres, ale co gorsza zna adres Sabiny i właśnie do niej jedzie, podobna tam teraz jesteś.
- Wyszedłem od niej z pół godziny temu...Cholera...Czego on chce? 
- Nie wiem, ale dziwnie się zachowywał...
- Dobra, dzięki za info, pojadę do niej.
- Na razie.- po tym słowie się rozłączyłem.
   Ubrałem z powrotem koszulkę, wyszedłem z budynku, wsiadłem w moje auto i ruszyłem w stronę domu Sabiny.
   Jadąc czułem frustrację i złość.
- Czego on znowu chce? Nie może dać nam świętego spokoju?- powiedziałem do siebie pod nosem.
   Co chwilę musiałem się zatrzymywać przez przechodniów co mnie jeszcze bardziej irytowało. W drodze zapaliłem papierosa. Nienawidziłem mojego brata, więc nie specjalnie cieszyło mnie to, że przyjechał.

~Z perspektywy Sabiny~
   Chwilę po wyjściu Jasona usłyszałam pukanie do drzwi. Moja pierwsza myśli była taka, że pewnie czegoś zapomniał. Podeszłam do drzwi, otworzyłam i rzuciłam z uśmiechem bez zastanowienia:
- Czego zapomniałeś?
- Em...A co miałem zapomnieć?- powiedział jakiś nieznany czarnowłosy chłopak z rozbawieniem.
- Jezu, przepraszam...myślałam, że to mój chłopak... Przed chwilką wyszedł i...i pomyślałam, że czegoś zapomniał...- zaczęłam się tłumaczyć i najwyraźniej moje policzki przybrały kolor czerwony.
- No nie dziwię Ci się, Jason zawsze czegoś zapominał.-powiedział chłopak z czarującym uśmiechem. Wyglądał na 18 lat.
- Co? Jak to? Znacie się?
- Nawet nie wiesz jak dobrze. Jestem Isaac, brat Jasona i Lucasa.- podał mi dłoń a ja chwyciłam ją niepewnie.
- Sabina.
- Pewnie Ci o mnie nie wspominali.
- No nie...- byłam bardzo zaskoczona. Czemu on mi o tym nie powiedział? Czy ma przede mną jeszcze więcej tajemnic?- Wejdziesz do środka?
- Chętnie.- powiedział Isaac i przeczesał palcami grzywkę, co mnie rozczuliło. Był zadziwiająco przystojny. Widać, że bracia.
   Zaprowadziłam go do salonu i usiedliśmy oboje na kanapie, w bezpiecznej odległości.
- Może coś do picia?- zaproponowałam.
- Nie dziękuję.- odpowiedział i znowu cudownie się uśmiechnął.
- Co Cię tu sprowadza?-zapytałam teatralnie. Miał bardzo ładne, brązowe oczy.
- Przyjechałem odwiedzić braci. Stęskniłem się za nimi po tych dwóch latach...
- Jak to dwóch latach?
- Po śmierci rodziców Lucas i Jason wyprowadzili się do innego miasta, a mnie zostawili samego...ale nie mam im tego za złe...Wiesz co? Jednak poproszę o coś do picia.
- Jasne. A co chcesz?
- Wodę?
- Już się robi.- odpowiedziałam z uśmiechem i poszłam do kuchni.
   Podczas nalewania napoju zdałam sobie sprawę z bardzo dziwnej rzeczy: skąd on ma mój adres. Wzięłam szklankę do ręki, zaniosłam do pokoju i postawiłam przed nim. Usiadłam na swoim poprzednim miejscu. Chłopak przez cały czas śledził wzrokiem moje poczynania.
- Isaac mam pytanie. Skąd masz mój adres?- zapytałam prosto z mostu.
- Zanim tu przyjechałem odwiedziłem Lucasa. Powiedział mi, że Jasona mogę zastać albo u niego w domu, albo u Ciebie i podał mi obydwa adresy. Pojechałem najpierw do niego lecz nikt nie otwierał więc przyjechałem tutaj, no ale się spóźniłem.- po tej wypowiedzi znacznie mi ulżyło. Chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku. Był schludnie ubrany, miał na sobie dżinsową koszulę, w której trzy ostatnie guziki były rozpięte. Co chwilę poprawiał włosy, dążąc do ideału, którym był.
- Mhm.- odpowiedziałam krótko- Zostajesz na długo?
- Raczej nie. Tylko załatwię to co mam załatwić.
- Okej. 
- Co nie znaczy, że nie mogę spędzać czasu z tak pięknymi dziewczynami jak Ty. Zawsze sądziłem, że Jason ma dobry gust i się nie myliłem.- powiedział, a ja tylko się zarumieniłam i spuściłam wzrok, zatrzymując go na pustej już szklance. Widać, że tak jak Lucas był flirciarzem, ale wpadłam w jego pułapkę. Spojrzał na zegarek.- Niestety ja muszę już iść, ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy, bo nie chciałbym żeby było to nasze ostatnie spotkanie.-wstał, a ja zrobiłam to samo.
- Też bym nie chciała.- powiedziałam na co on się uśmiechnął.
   Odprowadziłam go do drzwi.
- Do zobaczenia.- pożegnał się, rzucił mi ostatnie czekoladowe spojrzenie i wyszedł.
   Nie minęło 5 minut, jak do mojego domu zawitał poddenerwowany Jason.
- Cześć kochanie, co tak szyb...- nie dokończyłam bo złapał mnie gwałtownie za rękę i zapytał:
- Był tu Isaac?
- Tak, właśnie wyszedł...Czemu jesteś taki zdenerwowany? Coś się stało?
- Tak, on tu przyjechał. Nie mówiłem Ci o nim bo go nie trawię. Już nawet nie uważam go za brata po tym co zrobił, łączą nas tylko więzy krwi, nic więcej. 
- Po tym co on zrobił? Podobno to Ty z Lucasem go zostawiliście.
- Ale nie powiedział Ci czemu to zrobiliśmy?- pokiwałam przecząco głową- Czemu mnie to nie dziwi? Oczywiście. Isaac to zawsze ten poszkodowany. Co Ci jeszcze powiedział?
- Właściwie to nic...Tylko to, że ma tu coś do załatwienia, ale nie mówił co, widocznie miał swoje powody.
- Tylko nie mów, że dałaś mu się omamić. 
- Może i dałam.- chłopak dalej trzymał mój nadgarstek z tą samą siłą. Po chwili poczułam jak drętwieje mi ręka.- Puść, boli.- powiedziałam przez zęby, patrząc mu w oczy.
- Przepraszam.- powiedział ze spokojem, po czym puścił moją rękę.- Przepraszam.-powtórzył- Po prostu poniosły mnie emocje, ale na samą myśl o nim mdli mnie. Nie chcę się z Tobą kłócić, a zwłaszcza przez niego.- w odpowiedzi go przytuliłam.
- Za co go tak nienawidzisz?- zapytałam nadal będąc w jego objęciach.
- Możemy skończyć ten temat?
- No dobrze...
- Ale obiecaj mi coś.
- Hm?- oddaliłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Nie zostaw mnie dla Niego. 
-------------------------------------------------------------------------------------
Dodałyśmy Isaaca do zakładki bohaterowie :)
Czytasz=Komentujesz
~Natala i Jula~

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział *-*
    Już się nie mogę doczekać kolejnego :)
    Mam wrażenie że Issac nieźle namiesza
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy będzie kolejny rozdział? :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umm...No Jula jest w trakcie pisania, już jest połowa...ale biedna ma brak weny i nie może go skończyć xd
      Postaram się ją zdopingować tak żeby skończyła go do niedzieli :*

      Usuń

Obserwatorzy