wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 32

~Z perspektywy Sabiny~
   Usłyszeliśmy ciche szeleszczenie, które z każdą chwilą zdawało się głośniejsze i jakby bliższe. Spojrzeliśmy po sobie pytająco. Każdy zaczął się rozglądać. Zwróciłam wzrok w kierunku lasu i po chwili zobaczyłam ciemną sylwetkę. Z cienia wyłonił się powoli przystojny chłopak. Jego brązowe włosy były zmierzwione. Gdzieniegdzie miał podrapania na twarzy i był brudny. Ogólnie nie był w najlepszym stanie. Miał na sobie dużą, popielatą bluzę. Na oko miał z 18 lat.
   Wszyscy byli w niego wpatrzeni, a gdy i on dostrzegł nas i nasze ognisko zaczął się szybko wycofywać w głąb lasu. 
- Zaczekaj!- krzyknął do tajemniczego chłopaka Jason i gwałtownie podniósł się z ziemi, lecz ten nie miał nawet najmniejszego zamiaru go usłuchać. Jason zaczął biec w stronę gęstwiny drzew. Lucas postanowił mu pomóc i ruszył szybko za nim. Obaj dobiegli do obrzeży lasu i zatrzymali się zrezygnowani. Tajemniczy chłopak był już za daleko.

~Z perspektywy Klary~
   Niedługo po dziwnej sytuacji, jaką zastały nasze oczy, wróciliśmy do domku. Lekko brudni, jako w połowie płeć żeńska, staliśmy w kolejce do łazienki. Chłopcy raczej się mniej przejęli i rozmawiali w salonie, pijąc piwo. Isaac jedynie leżał na kanapie bez alkoholu, ale lekko już wstawiony. Lucas i Jason siedzieli na parapecie, prowadząc swojego rodzaju oddzielną rozmowę. Łukasz rozłożył się na fotelu, przypominając władce delektującego się wykwintnym winem. Dalej na nich patrząc, z lekkim uśmiechem, weszłam do mojego pokoju. Położyłam się plackiem na łóżko wpatrując się z sufit. Nie był śnieżno biały, też nie popękany. W jednym z rogów siedział mały pajączek, który zawijał muchę w sieć z nieprawdopodobną precyzją i wprawą. Z drugiej strony nie dziwię się mu, gdybym codziennie musiała jeść kurczaka to po 40 razach robiłabym go z zamkniętymi oczami. Nagle do pokoju wszedł Lucas, rozpraszając moje myśli.
- Nic się nie stało?- zapytał, grzebiąc chaotycznie w plecaku.
- Nie. Tak sobie leże.- zaśmiałam się, czując jak alkohol na mnie wpłynął. Nie jest aż tak źle, ale tej pani już podziękujemy. Przed wyjściem, rozglądnął się i podbiegł do szafki, chwytając za telefon.
- Idę z Jennifer się przejść i do sklepu, coś Ci wziąć?- hymm, fajna taka przechadzka z Jennifer. Po lasku. Isaac pewnie nic nie wie. Super. Każdy się cieszy.
- Nie, dzięki...- powiedziałam, wstając z łóżka.
- Gdzie idziesz?
- A co Cię to? Przejść się. SAMA!- wyszłam z pokoju, popychając go barkiem. Nie wiem skąd u mnie ta zazdrość i złość. Przecież to nie jest mój chłopak, by nie mógł nigdzie iść. Ale i tak już się stało. Może jak trochę dotlenie mózg to ogarnę z tematem Lucasa.
   Na dworze było trochę chłodno, dlatego cieszyłam się z ubrania granatowego swetra. Weszłam na prostą uliczkę, jednak widząc jak Jennifer na nią wskazuje, gwałtownie zboczyłam idąc w głąb lasu. W emocjach wzięłam przed wyjściem dwie kanapki z podróży. Nie chcę by się zmarnowały, jednak nie wiem czy je zjem przez te moje ciągłe zamyślenia.
   Po dłuższym chodzeniu, oddalaniu się coraz bardziej od motelu i rozmyślaniu o wszystkim i o niczym, moje oczy napotkały ciemną postać w kapturze, siedzącą pod drzewem. Naglę zawiał zimny wiatr, a na moim karku pojawiła się gęsia skórka. Powoli szłam dalej patrząc się na nieruchomy obiekt. Po kilku krokach, osoba podniosła głowę, czując mą obecność. Powoli wstała, bardziej zaciągając kaptur na głowę. Wiedziałam, że to ten sam chłopak, którego spotkaliśmy przy krzakach.
- Proszę, nie uciekaj...- powiedziałam, obserwując kolejny jego ruch. Stał, lekko dygocząc, po czym powoli zdjął kaptur ukazując brązową czuprynę. Jego dłonie i twarz były gdzieniegdzie podrapane. Jego ciemnie oczy bacznie mnie obserwowały.
- Czego ode mnie chcesz? - powiedział zachrypniętym głosem. Wyprostował się, odchodząc o krok od kory drzewa.
- Niczego. Może to ty coś chcesz ode mnie? To ciebie spotkaliśmy wczoraj koło ogniska.- powiedziałam, patrząc na jego zadartą bluzę.
- Nie, nic od ciebie...a to dlaczego tam byłem zostawię dla siebie. Miałem ku temu powody.
- Może mogłabym Ci jakoś pomóc?-  lekko go zmierzyłam, po czym popatrzyłam mu w oczy. Zobaczył po sobie i ukrył rany za rękaw. Jego spojrzenie się jednak zmieniło, złagodniało.
- Nie...- odpowiedział, a ja wyciągnęłam zza pleców woreczek z kanapkami, o którym zapomniałam. Chłopak wyglądał jakby dawno coś jadł.
- Może chcesz kanapkę?- podeszłam o kolejny krok i wyciągnęłam do niego rękę. Nie pewnie wziął woreczek i dyskretnie do niego zaglądnął.
- Dziękuje...
- Z sałatą i szynką.- delikatnie poinformowałam nieznajomego, a on spojrzał na mnie łagodnym wzrokiem.
- Jestem Josh.- powiedział, utrzymując kontakt wzrokowy.
- Klara.- przedstawiłam się mu i razem usiedliśmy pod drzewem jedząc kanapki. Po między nami była bezpieczna odległość, jednak rozmawialiśmy spokojnie i otwarcie. Josh ma 19 lat i mieszka w Irlandii. Jest naprawdę miły, lecz nie dziwię się mu nastawienia jakie ma do obcych. Przyjechał do tego miejsca z przyjacielem, lecz ten się zgubił idąc do pobliskiego strumyka. Josh po pewnym czasie zaczął się zamartwiać i go szukać. Do tego czasu chodzi po lesie szukając swojego przyjaciela.
   Rozmawialiśmy ok. pół godziny, po czym postanowiłam wracać. Wstałam i otrzepałam spodnie, chłopak zrobił podobnie.
- Too ja będę już wracać...
- Dziękuje za rozmowę.- powiedział uśmiechając się do mnie. Pierwszy raz widziałam ten wyraz zwrócony ku mnie, lecz sama się sobie nie dziwie. Znam go od 40 minut.
- Do zobaczenia.- także się uśmiechnęłam i powędrowałam do motelu, zostawiając go z pustym woreczkiem po kanapkach.
~*~
   Gdy weszłam do pokoju, zastałam jedynie Łukasza i Jane robiących herbatę w kuchni. Zdjęłam buty i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i po osuszeniu się, ubrałam spraną szarą koszulkę i spodenki. Zmyłam makijaż i powędrowałam do mojego pokoju. Zastałam tam Lucasa leżącego na łóżku z telefonem w ręce. Podeszłam do jego łóżka i usiadłam na nim po turecku.
- Jak było na spacerze? I nie pytam ironicznie.- powiedziałam uśmiechając się do chłopaka. Lucas usiadł, podpierając się ściany i odłożył telefon na półkę.
- Dobrze, chociaż...gdybym poszedł z tobą na pewno nie musiałbym Cię nieść w drodze do domu.- powiedział, wykrzywiając kąciki ust.
- Gdybyś ze mną szedł, niósł byś mnie przez całą drogę i to z mojej prośby.- zaczęliśmy się śmiać. Oparłam głowę o jego ramię, on delikatnie mnie objął w pasie.
- Coś kupiliście?- spojrzałam na niego, a on wskazał na reklamówkę z alkoholem i śmieciowym jedzeniem, leżącą po między moim łóżkiem, a jego. Chłopak wziął moją rękę, a palce włożył między moje. Spojrzałam na niego, a on przybliżył swoje usta do mojego ucha i szepnął:
- Czy mógłbym Cię pocałować?
- Tak.- zatwierdziłam, zamykając oczy. Chłopak musnął moje wargi, po czym z większą pewnością pogłębił pocałunek. Objęłam jego szyje, po czym Lucas położył mnie na łóżku i zaczął całować po szyi. Delikatnie ściągnął moją koszulkę i zapalił małą lampę, czym automatycznie zgasiło się główne światło. Także ściągnęłam mu podkoszulkę, okazując średniej opalenizny umięśnienie. Wbił się w moją szyję, zostawiając najpewniej malinkę. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo mi tego brakowało. Jego dotyku, czułości. Zmienił się i to jest pewne, ale niektóre cechy zostały. Na szczęście te dobre.

~Z perspektywy Sabiny~
   Do moich nozdrzy dotarł piękny zapach porannej kawy. Otworzyłam zaspane oczy. Obok mnie usiadł Jason z kubkiem gorącego napoju w ręce. Przeciągnęłam się jak kotek z uśmiechem na ustach i podniosłam się do pozycji siedzącej. Chłopak podał mi kawę i się uśmiechnął.
- Dziękuję.- powiedziałam upijając pierwszego łyka.
- Nie ma za co aniołku. Co chcesz na śniadanie?
- Oj, sama już sobie zrobię. Co ja, księżniczka? 
- Moja księżniczka.- powiedział i pocałował mnie krótko, ale namiętnie w usta. Zaśmiałam się cicho i już bez żadnego sprzeciwu pozwoliłam Jasonowi się wykazać. 
   Po śniadaniu i porannym prysznicu, wyszłam na dwór z chłopakiem. Było jeszcze wcześnie. Delikatny, chłodny wiatr sprawił, że przeszły mnie ciarki. Naciągnęłam rękawy na dłonie i zapięłam bluzę. Jason widząc moje zachowanie przytulił mnie przekazując tym jednocześnie trochę ciepła. Staliśmy na ganku i podziwialiśmy widoki. 
- Ślicznie tu.- wypowiedziałam na głos swoje myśli.
- Wiesz, jestem chłopakiem, my mamy inną wrażliwość.- powiedział poważnie. Walnęłam go w ramię, a on cicho się zaśmiał.- To prawda, widoki są niesamowite. 
   Staliśmy tak jeszcze przez jakiś czas wtuleni w siebie, a potem wróciliśmy do motelu. Wszyscy po za Klarą i Jane jeszcze spali. Dziewczyny siedziały przy stoliku rozmawiając, śmiejąc się i popijając kawę. Na nasz widok obie się uśmiechnęły i zaprosiły nas do stołu. Rozmawialiśmy o różnych głupotach do czasu gdy wszyscy byli już na nogach.
   Wyszliśmy całą grupą z motelu i poszliśmy posiedzieć na plaży. Klara niesamowicie dzisiaj promieniała radością i trzymała się nader blisko Lucasa.
- Czy ja o czymś nie wiem?- zapytałam po cichu Jasona, który szedł obok i skinęłam na parę głową. Chłopak spojrzał w ich stronę i uśmiechnął się pod nosem
- Podpytam potem Lucasa.- odpowiedział w końcu.
  Rozłożyliśmy trzy na tyle duże koce, aby każdy znalazł sobie miejsce dla siebie. Usiadłam obok Jasona i oparłam się o niego plecami. Wiatr mocniej zawiał powodując u mnie gęsią skórkę.
- Zimno Ci?- zapytał mój chłopak.
- Troszeczkę...
- Masz moją bluzę...- zaproponował i zaczął ściągać z siebie wierzchnie okrycie.
- Nie trzeba. Wtedy Tobie będzie zimno. Pójdę po polar do pokoju, zaraz wracam.- powiedziałam z delikatnym uśmiechem, wstałam i ruszyłam w stronę motelu.
   Otwierając główne wejście uderzyła mnie fala ciepła. Pobiegłam po schodach na górę i udałam się do pokoju mojego i Jasona. Na fotelu leżała moja torba. Podeszłam do niej i zaczęłam grzebać w środku.
- Kurczę, gdzie jest ten polar...-szeptałam pod nosem po dłuższej chwili poszukiwań bez rezultatu, gdy nagle poczułam czyjeś ręce na biodrach. Pewna, że to mój chłopak nie zaprotestowałam, lecz odruchowo się odwróciłam. Za mną stał Isaac. Szybko zrzuciłam jego ręce z talii.
- Co Ty do cholery robisz?!- krzyknęłam zdenerwowana.
- Ty tak kusisz...- przybliżył się na niebezpieczną odległość, a ja zrobiłam krok do tyłu, lecz fotel zatorował mi drogę. Odepchnęłam go od siebie i odeszłam na bok.
- Człowieku, Ty masz dziewczynę!
- Ale nie czuję do niej tego co czuję do Ciebie.
- Czy Ty siebie słyszysz? Daj mi spokój.- wyszłam do pokoju głównego w zamiarze wyjścia z apartamentu. Isaac poszedł za mną. Zobaczyłam na oparciu kanapy mój polar i już miałam po niego iść gdy chłopak mnie przytulił. Byłam zdezorientowana. Odsunęłam się delikatnie i spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a ten wykorzystując sytuację przybliżył swoje usta do moich...

~Z perspektywy Jasona~
   Gdy Sabina poszła przysiadłem się do samotnie siedzącego Lucasa. Klara rozmawiała z dziewczynami.
- Chcesz jeszcze jedno?- zapytałem podając mu piwo.
- Czemu nie?- przyjął ode mnie napój i otworzył puszkę, która wydała z siebie charakterystyczny dźwięk.
- To co? Ty, Klara, wieczór, jeden pokój, zapewne też jedno łóżko...- przerwałem bo mój brat mnie szturchnął łokciem. Zaśmiałem się tylko w odzewie.
- No wiesz...- zaczął niepewnie i się zaśmiał.
- Jesteście znowu razem?
- Chyba tak...Sam nie wiem. Po wczorajszym...Możliwe, nawet bardzo...
- Człowieku, jak Ty się motasz...Widać, że Ci zależy.
- Chyba w końcu zrozumiałem, że dziewczyny to nie zabawki. Wtedy gdy spotkałem Klarę jak płakała, to coś we mnie pękło. Zatęskniłem za nią. Z każdym dniem moje uczucie do niej rośnie, czuję coś czego nie czułem nigdy wcześniej gdy byliśmy razem.
- No no, mój braciszek w końcu się zakochał, któż by pomyślał...Ej, gdzie jest Isaac?
- Nie wiem, był tu przed chwilą.- wstałem z koca i podszedłem do dziewczyn. Złapałem Jenn za rękę i delikatnie pociągnąłem.
- Gdzie jest Isaac?- zapytałem.
- Eee, poszedł przed chwilą do motelu, do toalety.
- Cholera...
- Coś nie tak?
- Nie, wszystko okej.- zakończyłem rozmowę i ruszyłem szybko w stronę motelu.
   Na miejscu wbiegłem po schodach i otworzyłem drzwi do apartamentu. Zobaczyłem Sabinę stojącą obok kanapy, a z metr od niej stał mój brat.
- Właśnie mieliśmy wychodzić.- powiedziała moja dziewczyna i złapała w rękę polar leżący na oparciu kanapy. Podeszła do mnie i wzięła mnie za rękę. Jej uścisk był mocniejszy niż zwykle. Wyszliśmy z motelu i ruszyliśmy w stronę plaży.
- Wszystko w porządku?- zapytałem spoglądając na nią troskliwie.
- No pewnie, a czemu miałoby coś być nie w porządku?
- Coś zaszło pomiędzy Tobą a Isaackiem?
- Nie, przecież on ma dziewczynę.- to mnie trochę uspokoiło. Ale czy Sabina mówiła prawdę? A może ja jestem za bardzo przewrażliwiony.
   Na plaży wziąłem jeszcze jedno piwo. Trzeba trochę wyluzować.
------------------------------------------------------
Wakacje! *-*
Życzymy wam udanego i bezpiecznego wypoczynku :*
A rozdział mamy nadzieję się podoba :)
Czytasz=Komentujesz
~Natala i Jula~

wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 31

~Z perspektywy Klary~
   No i co tam jeszcze spakować...? Strój kąpielowy! Pobiegłam do niskiej szafki w lewym rogu pokoju. Wyciągnęłam czarny, różnorodnie wycięty kostium i cisnęłam w walizkę. Koło niej walały się różne ubrania, dżinsowe spodenki i nie tylko. Usiadłam na róg łóżka, szukając wzrokiem zegarka. 20:03, a ja nie mogłam się dłużej pakować. Sprawdzę jak idzie mojej przyjaciółce. Wyszłam z pokoju, ledwo nie zahaczając o walające się ubrania. Sabina była całkowicie spakowana poza jedną bluzką, spoczywającą na jej dłoniach.
- Jesteś lepsza ode mnie!- odpowiedział mi tylko niezrozumiany śmiech ze strony odbiorcy. Spojrzałam po nich zdezorientowana.
- Jak Tobie idzie?- zapytała po chwili.
- Jak krew z nosa, ale jestem przy końcu- zaśmiałam się tylko i powędrowałam do kuchni. Przygotowałam szybką jajecznicę i pooglądałam wiadomości, przegryzając sucharka.

~Z perspektywy Sabiny~
   Klęczałam przy szafie i pakowałam swoje ciuchy do dużej, różowej walizki w czarne kwiaty. Jason siedział na moim łóżku opierając się o ścianę i się tylko przyglądał, nawet nie racząc pomóc. Na wieść o tym, że jedzie również jego brat, jak można się było domyślić, mój chłopak nie tryskał entuzjazmem.
- Wziąć tą koszulkę?- zapytałam patrząc w jego stronę i przykładając ciuch do ciała.
- Weź, Isaacowi się pewnie spodoba.- powiedział z przekąsem. Westchnęłam i opuściłam ręce na kolana.
- Długo jeszcze będziesz przeżywał, że on z nami jedzie?
- Tak. Chciałem ten wyjazd spędzić dobrze się bawiąc, a nie pilnując czy mój braciszek nie podrywa mojej dziewczyny.
- Przecież jedzie również Jennifer.- podeszłam do łóżka i usiadłam okrakiem na Jasonie.
- Wiesz...po nim to nigdy nic nie wiadomo.
- Odkąd z nią jest, jeszcze ani razu nie zauważyłam żeby chociażby ze mną flirtował, pewnie dał już sobie spokój. Nie martw się. tak samo mile spędzimy ten wyjazd z Isaackiem, jak i bez niego.- pocałowałam go w usta, a on zaczął pogłębiać pocałunek. Poczułam, że jego ręce wsuwają się pod moją koszulkę i błądzą po plecach. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i chyba żadne z nas nie miało zamiaru go przerwać. Podniecenie rosło, a nasze oddechy przyspieszały. Jason już zaczął pozbywać się mojej koszulki gdy usłyszeliśmy ciche trzaśnięcie drzwiami na korytarzu i kroki. Odskoczyłam od Jasona i po chwili do pokoju weszła Klara z zapytaniem jak idzie mi pakowanie. Spojrzałam na zgorszoną minę mojego chłopaka i wybrzuszenie w jego spodniach i wybuchnęłam śmiechem. Klara tylko popatrzyła na nas zdezorientowana i kontynuowała. Chwilę porozmawialiśmy i wyszła.
- Dzięki.- powiedział Jason niby obrażony, gdy już zostaliśmy sami.
- Przepraszam, ale Twoja mina była bezcenna.- odpowiedziałam z rozbawieniem.
- Co ja mam z tym teraz zrobić?- zapytał spoglądając w dół, a ja w odpowiedzi  tylko ponownie parsknęłam śmiechem i dokończyłam pakowanie.

~Z perspektywy Klary~
   Jaki piękny poranek zastał moje oczy. Tak, to dzień wyjazdu. Wstałam i potruchtałam do kuchni. Nikogo nie zastałam, lecz odczytując godzinę z ściennego zegarka, wcale się nie dziwiłam. Była 8, a mnie roznosiła energia. Ferie, wyjazd, góry, Lucas...Nie mogę być tak otłumiona tym zauroczeniem. Muszę wypić kawę i podejść do tego z lekkim dystansem. W końcu nie mam 8 lat. Zrobiłam sobie szybką owsiankę z malinami i poszłam do łazienki. Na korytarzu usłyszałam ciche odgłosy chrapania i zaśmiałam się pod nosem. Odświeżona, pełna energii pofrunęłam na balkon i z książką w ręce postanowiłam poczekać na moich towarzyszy.
~*~
   To wszystko?!- krzyknęłam, stojąc przy drzwiach samochodu. Z domu wyszedł Jason trzymając dwie walizki. Cisnął jedną w bagażnik, który był już zapełniony czterema. Sabina siedziała na przednim siedzeniu, pijąc sok z butelki. Słysząc głos Lucasa, delikatnie odwróciłam głowę w jego stronę. Pakował litrowe butelki, po które był przed chwilą w sklepie. Obszedł pojazd i usiadł na jednym z tylnych siedzeń. Spojrzałam ostatni raz na nasz dom i wsiadłam do auta czując na sobie spojrzenie chłopaka.
~*~
   Gdy zbliżaliśmy się do chaty, wsłuchiwałam się w piękne odgłosy lasu, dobiegające tuż przy moim uchu. Podróż minęła dobrze. Tylko kierowca i ja nie spaliśmy w czasie jazdy. Oglądając raz widoki, raz śpiącego Lucasa, nie nudziłam się jednak. Wyglądał jak anioł, czekający na prośbę Boga.
   Wychodząc z auta, zastała nas piękna pogoda. Było nie za ciepło, nie za zimno. Idealnie. Podszedł do mnie Jason trzymając dwie torby pod pachą.
- Obudź Lucasa, a ja z Sabiną pójdziemy się zameldować.- za nim stała zaspana Sabina, która dalej przecierała oczy. Wciągnęłam chlust powietrza, ciesząc się jego świeżością i weszłam do auta. Spojrzałam na Lucasa, po czym pogłaskałam go po policzku ciągnąc aż do szyj. Na szczęście spał, bo nie pozwoliła bym sobie na takie ruchy ku niemu. Chłopak się ocknął, prostując swój kręgosłup. Poprawił włosy i niczym niewinny kotek, spojrzał w moje oczy.
- Już przyjechaliśmy.- uśmiechnęłam się kącikami, a on zaczął się dyskretnie rozglądać.
- Gdzie Sabina, Jason... drugie auto?
- Nasza dwójka poszła się zameldować, a drugie auto jeszcze nie dojechało.- chłopak kiwnął głową i odpiął pasy, po czym wyszliśmy razem z samochodu. Lucas się przeciągnął i wziął nasze bagaże.
   Zaczęłam się rozglądać. Po jednej stronie było piękne, ogromne jezioro, a po drugiej, tajemniczy las. Z każdej strony otaczały nas góry. 
   Weszliśmy do holu, w którym czekała już na na Sabina. Na krzesłach wisiały zwierzęce skóry, a recepcja byłą wyłożona białym marmurem. W lewym rogu stał kominek, strzelający co raz płomykami. Stał tam także drewniany stół, służący do wypicia kawy i czekania na przyjaciół. Tak było w przypadku Sabiny. Gdy nas zobaczyła, wstała, sprytnie wymijając mebel.
- Jason jest już na górze, 2 piętro, pokój numer 8.- jak na polecenie, weszliśmy po schodach pokonując 1 piętro. Przyjaciółka jak żołnierz szła za nami, pilnując równego chodu. Wchodząc do salonu, zawitał nas Jason siedzący na kanapie. Była ona zamieszczona przy oknie. Nietrudno była się domyśleć, dlaczego akurat tam jest. Gdy zamknęliśmy drzwi, obrócił głowę, witając nas pogodnym uśmiechem. Mrugnął jednym okiem. Chyba do Sabiny. Podszedł do nas, trzymając w ręce kubek espresso.
- Jeszcze nie przyjechali...ale mogę wam pokazać pokoje.- uśmiechnął się, po czym podszedł do pierwszych drzwi z czterech i je otworzył. Podeszliśmy do pokoju niczym stado myszek i zaczęliśmy się niemu ciekawie przyglądać. Była to piękna sypialnia z oknem na góry. Poszewki były w odcieniach nude na przemian z szarym. Na łóżkach były kremowe narzuty i białe futra. Na jednym zmieściły by się spokojnie dwie osoby, jednak była ich para. Każdy znalazł coś co mu się spodobało. Jason oparł się o framugę i zaczął mówić niczym oxfordzki profesor z kubkiem w dłoni.
- Ustaliłem, logicznie ujmując, że ten pokój będzie mój i Sabiny. Wszystkie wyglądają tak samo dlatego sugerowałem się osobami, które będą tam spać. Kolejny, obok nas, będzie Klary i Lucasa, niestety musicie spać razem...a może stety.- powiedział już ciszej kierując to tylko do Sabiny.- Obok was Jane i Łukasz, a na samym końcu mój kochany braciszek z Jennifer.- łyknął kawę, po czym wyszedł, a za nim Sabina. Ja po niej czując wzrok Lucasa. Delikatnie mnie zmierzył, przepuszczając w drzwiach. Sabina z Jasonem stała przy oknie, bacznie obserwując co dzieję na zewnątrz.
- Oo możecie się już wypakowywać, wreszcie przyjechali.- powiedziała przyjaciółka.
- Przyjechały kłopoty...

~Z perspektywy Sabiny~
   Siedzieliśmy w ośmioro przy ognisku i rozmawialiśmy o głupotach wpatrując się w płomienie ognia. Co chwila ktoś się śmiał. Ja siedziałam wtulona w Jasona i spoglądałam co chwilę na Klarę i Lucasa. Widać było, że moją przyjaciółkę ciągnie do jej byłego chłopaka. Ona dalej coś do niego czuła, to było pewne. Tylko co? Przyglądałam im się z uwagą. Lucas patrzył na nią inaczej niż wtedy kiedy byli razem. Teraz patrzył na nią z czułością i ledwo co zauważalną miłością w oczach. Kiedyś była to raczej obojętność. Czyżby Lucas w końcu nauczył się kochać? A Klara? Tryskała przy nim szczęściem, zupełnie tak jakby wcale nie rzucił jej chłopak kilka dni temu. Uśmiechnęłam się do siebie. Dobrze, że nie chodzi załamana. Mam nadzieję, że im się tym razem ułoży, o ile się zdecydują znowu ze sobą być. Przeniosłam wzrok na Isaaca i Jennifer. Stwarzali pozory szczęśliwych, ale czy tak było? Raczej tak. Zazdrość zaczęła mi już przechodzić. Ostatecznie się cieszę, że są razem, przynajmniej teraz Isaac zostawi mnie w spokoju. A Jane i Łukasz? Mój niecny plan zaczął się chyba realizować. Już w tym pierwszym dniu bardzo się do siebie zbliżyli.
   Westchnęłam i uśmiechnęłam się pod nosem. W końcu wszystko zaczęło się układać. Spojrzałam na rozciągające się jezioro, na tle czarnego nieba. Tego dnia chmury się nie pojawiły, więc wszystkie gwiazdy były odsłonięte. Białe, migoczące kropki wzbudziły moją ciekawość. Przypomniała mi się książka "Mały Książę", którą czytałam w gimnazjum jako lekturę. W jednej chwili usłyszałam w głowie śmiech tego ciekawego, małego człowieka. Z rozmyśleń wybudziło mnie pytania Lucasa:
- Słyszycie to?- nagle wszyscy umilkli i zaczęli się przysłuchiwać. Usłyszeliśmy ciche szeleszczenie, które z każdą chwilą zdawało się głośniejsze i jakby bliższe. Spojrzeliśmy po sobie pytająco. Każdy zaczął się rozglądać. Zwróciłam wzrok w kierunku lasu i po chwili zobaczyłam ciemną sylwetkę...
----------------------------------------------------------
O mój Boże, w końcu jest. Haha
Kolejny rozdział, który nic nie wnosi, ale cierpliwości ;)
Do następnego :*
Czytasz=Komentujesz
~Natala i Jula~

Obserwatorzy