wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 31

~Z perspektywy Klary~
   No i co tam jeszcze spakować...? Strój kąpielowy! Pobiegłam do niskiej szafki w lewym rogu pokoju. Wyciągnęłam czarny, różnorodnie wycięty kostium i cisnęłam w walizkę. Koło niej walały się różne ubrania, dżinsowe spodenki i nie tylko. Usiadłam na róg łóżka, szukając wzrokiem zegarka. 20:03, a ja nie mogłam się dłużej pakować. Sprawdzę jak idzie mojej przyjaciółce. Wyszłam z pokoju, ledwo nie zahaczając o walające się ubrania. Sabina była całkowicie spakowana poza jedną bluzką, spoczywającą na jej dłoniach.
- Jesteś lepsza ode mnie!- odpowiedział mi tylko niezrozumiany śmiech ze strony odbiorcy. Spojrzałam po nich zdezorientowana.
- Jak Tobie idzie?- zapytała po chwili.
- Jak krew z nosa, ale jestem przy końcu- zaśmiałam się tylko i powędrowałam do kuchni. Przygotowałam szybką jajecznicę i pooglądałam wiadomości, przegryzając sucharka.

~Z perspektywy Sabiny~
   Klęczałam przy szafie i pakowałam swoje ciuchy do dużej, różowej walizki w czarne kwiaty. Jason siedział na moim łóżku opierając się o ścianę i się tylko przyglądał, nawet nie racząc pomóc. Na wieść o tym, że jedzie również jego brat, jak można się było domyślić, mój chłopak nie tryskał entuzjazmem.
- Wziąć tą koszulkę?- zapytałam patrząc w jego stronę i przykładając ciuch do ciała.
- Weź, Isaacowi się pewnie spodoba.- powiedział z przekąsem. Westchnęłam i opuściłam ręce na kolana.
- Długo jeszcze będziesz przeżywał, że on z nami jedzie?
- Tak. Chciałem ten wyjazd spędzić dobrze się bawiąc, a nie pilnując czy mój braciszek nie podrywa mojej dziewczyny.
- Przecież jedzie również Jennifer.- podeszłam do łóżka i usiadłam okrakiem na Jasonie.
- Wiesz...po nim to nigdy nic nie wiadomo.
- Odkąd z nią jest, jeszcze ani razu nie zauważyłam żeby chociażby ze mną flirtował, pewnie dał już sobie spokój. Nie martw się. tak samo mile spędzimy ten wyjazd z Isaackiem, jak i bez niego.- pocałowałam go w usta, a on zaczął pogłębiać pocałunek. Poczułam, że jego ręce wsuwają się pod moją koszulkę i błądzą po plecach. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i chyba żadne z nas nie miało zamiaru go przerwać. Podniecenie rosło, a nasze oddechy przyspieszały. Jason już zaczął pozbywać się mojej koszulki gdy usłyszeliśmy ciche trzaśnięcie drzwiami na korytarzu i kroki. Odskoczyłam od Jasona i po chwili do pokoju weszła Klara z zapytaniem jak idzie mi pakowanie. Spojrzałam na zgorszoną minę mojego chłopaka i wybrzuszenie w jego spodniach i wybuchnęłam śmiechem. Klara tylko popatrzyła na nas zdezorientowana i kontynuowała. Chwilę porozmawialiśmy i wyszła.
- Dzięki.- powiedział Jason niby obrażony, gdy już zostaliśmy sami.
- Przepraszam, ale Twoja mina była bezcenna.- odpowiedziałam z rozbawieniem.
- Co ja mam z tym teraz zrobić?- zapytał spoglądając w dół, a ja w odpowiedzi  tylko ponownie parsknęłam śmiechem i dokończyłam pakowanie.

~Z perspektywy Klary~
   Jaki piękny poranek zastał moje oczy. Tak, to dzień wyjazdu. Wstałam i potruchtałam do kuchni. Nikogo nie zastałam, lecz odczytując godzinę z ściennego zegarka, wcale się nie dziwiłam. Była 8, a mnie roznosiła energia. Ferie, wyjazd, góry, Lucas...Nie mogę być tak otłumiona tym zauroczeniem. Muszę wypić kawę i podejść do tego z lekkim dystansem. W końcu nie mam 8 lat. Zrobiłam sobie szybką owsiankę z malinami i poszłam do łazienki. Na korytarzu usłyszałam ciche odgłosy chrapania i zaśmiałam się pod nosem. Odświeżona, pełna energii pofrunęłam na balkon i z książką w ręce postanowiłam poczekać na moich towarzyszy.
~*~
   To wszystko?!- krzyknęłam, stojąc przy drzwiach samochodu. Z domu wyszedł Jason trzymając dwie walizki. Cisnął jedną w bagażnik, który był już zapełniony czterema. Sabina siedziała na przednim siedzeniu, pijąc sok z butelki. Słysząc głos Lucasa, delikatnie odwróciłam głowę w jego stronę. Pakował litrowe butelki, po które był przed chwilą w sklepie. Obszedł pojazd i usiadł na jednym z tylnych siedzeń. Spojrzałam ostatni raz na nasz dom i wsiadłam do auta czując na sobie spojrzenie chłopaka.
~*~
   Gdy zbliżaliśmy się do chaty, wsłuchiwałam się w piękne odgłosy lasu, dobiegające tuż przy moim uchu. Podróż minęła dobrze. Tylko kierowca i ja nie spaliśmy w czasie jazdy. Oglądając raz widoki, raz śpiącego Lucasa, nie nudziłam się jednak. Wyglądał jak anioł, czekający na prośbę Boga.
   Wychodząc z auta, zastała nas piękna pogoda. Było nie za ciepło, nie za zimno. Idealnie. Podszedł do mnie Jason trzymając dwie torby pod pachą.
- Obudź Lucasa, a ja z Sabiną pójdziemy się zameldować.- za nim stała zaspana Sabina, która dalej przecierała oczy. Wciągnęłam chlust powietrza, ciesząc się jego świeżością i weszłam do auta. Spojrzałam na Lucasa, po czym pogłaskałam go po policzku ciągnąc aż do szyj. Na szczęście spał, bo nie pozwoliła bym sobie na takie ruchy ku niemu. Chłopak się ocknął, prostując swój kręgosłup. Poprawił włosy i niczym niewinny kotek, spojrzał w moje oczy.
- Już przyjechaliśmy.- uśmiechnęłam się kącikami, a on zaczął się dyskretnie rozglądać.
- Gdzie Sabina, Jason... drugie auto?
- Nasza dwójka poszła się zameldować, a drugie auto jeszcze nie dojechało.- chłopak kiwnął głową i odpiął pasy, po czym wyszliśmy razem z samochodu. Lucas się przeciągnął i wziął nasze bagaże.
   Zaczęłam się rozglądać. Po jednej stronie było piękne, ogromne jezioro, a po drugiej, tajemniczy las. Z każdej strony otaczały nas góry. 
   Weszliśmy do holu, w którym czekała już na na Sabina. Na krzesłach wisiały zwierzęce skóry, a recepcja byłą wyłożona białym marmurem. W lewym rogu stał kominek, strzelający co raz płomykami. Stał tam także drewniany stół, służący do wypicia kawy i czekania na przyjaciół. Tak było w przypadku Sabiny. Gdy nas zobaczyła, wstała, sprytnie wymijając mebel.
- Jason jest już na górze, 2 piętro, pokój numer 8.- jak na polecenie, weszliśmy po schodach pokonując 1 piętro. Przyjaciółka jak żołnierz szła za nami, pilnując równego chodu. Wchodząc do salonu, zawitał nas Jason siedzący na kanapie. Była ona zamieszczona przy oknie. Nietrudno była się domyśleć, dlaczego akurat tam jest. Gdy zamknęliśmy drzwi, obrócił głowę, witając nas pogodnym uśmiechem. Mrugnął jednym okiem. Chyba do Sabiny. Podszedł do nas, trzymając w ręce kubek espresso.
- Jeszcze nie przyjechali...ale mogę wam pokazać pokoje.- uśmiechnął się, po czym podszedł do pierwszych drzwi z czterech i je otworzył. Podeszliśmy do pokoju niczym stado myszek i zaczęliśmy się niemu ciekawie przyglądać. Była to piękna sypialnia z oknem na góry. Poszewki były w odcieniach nude na przemian z szarym. Na łóżkach były kremowe narzuty i białe futra. Na jednym zmieściły by się spokojnie dwie osoby, jednak była ich para. Każdy znalazł coś co mu się spodobało. Jason oparł się o framugę i zaczął mówić niczym oxfordzki profesor z kubkiem w dłoni.
- Ustaliłem, logicznie ujmując, że ten pokój będzie mój i Sabiny. Wszystkie wyglądają tak samo dlatego sugerowałem się osobami, które będą tam spać. Kolejny, obok nas, będzie Klary i Lucasa, niestety musicie spać razem...a może stety.- powiedział już ciszej kierując to tylko do Sabiny.- Obok was Jane i Łukasz, a na samym końcu mój kochany braciszek z Jennifer.- łyknął kawę, po czym wyszedł, a za nim Sabina. Ja po niej czując wzrok Lucasa. Delikatnie mnie zmierzył, przepuszczając w drzwiach. Sabina z Jasonem stała przy oknie, bacznie obserwując co dzieję na zewnątrz.
- Oo możecie się już wypakowywać, wreszcie przyjechali.- powiedziała przyjaciółka.
- Przyjechały kłopoty...

~Z perspektywy Sabiny~
   Siedzieliśmy w ośmioro przy ognisku i rozmawialiśmy o głupotach wpatrując się w płomienie ognia. Co chwila ktoś się śmiał. Ja siedziałam wtulona w Jasona i spoglądałam co chwilę na Klarę i Lucasa. Widać było, że moją przyjaciółkę ciągnie do jej byłego chłopaka. Ona dalej coś do niego czuła, to było pewne. Tylko co? Przyglądałam im się z uwagą. Lucas patrzył na nią inaczej niż wtedy kiedy byli razem. Teraz patrzył na nią z czułością i ledwo co zauważalną miłością w oczach. Kiedyś była to raczej obojętność. Czyżby Lucas w końcu nauczył się kochać? A Klara? Tryskała przy nim szczęściem, zupełnie tak jakby wcale nie rzucił jej chłopak kilka dni temu. Uśmiechnęłam się do siebie. Dobrze, że nie chodzi załamana. Mam nadzieję, że im się tym razem ułoży, o ile się zdecydują znowu ze sobą być. Przeniosłam wzrok na Isaaca i Jennifer. Stwarzali pozory szczęśliwych, ale czy tak było? Raczej tak. Zazdrość zaczęła mi już przechodzić. Ostatecznie się cieszę, że są razem, przynajmniej teraz Isaac zostawi mnie w spokoju. A Jane i Łukasz? Mój niecny plan zaczął się chyba realizować. Już w tym pierwszym dniu bardzo się do siebie zbliżyli.
   Westchnęłam i uśmiechnęłam się pod nosem. W końcu wszystko zaczęło się układać. Spojrzałam na rozciągające się jezioro, na tle czarnego nieba. Tego dnia chmury się nie pojawiły, więc wszystkie gwiazdy były odsłonięte. Białe, migoczące kropki wzbudziły moją ciekawość. Przypomniała mi się książka "Mały Książę", którą czytałam w gimnazjum jako lekturę. W jednej chwili usłyszałam w głowie śmiech tego ciekawego, małego człowieka. Z rozmyśleń wybudziło mnie pytania Lucasa:
- Słyszycie to?- nagle wszyscy umilkli i zaczęli się przysłuchiwać. Usłyszeliśmy ciche szeleszczenie, które z każdą chwilą zdawało się głośniejsze i jakby bliższe. Spojrzeliśmy po sobie pytająco. Każdy zaczął się rozglądać. Zwróciłam wzrok w kierunku lasu i po chwili zobaczyłam ciemną sylwetkę...
----------------------------------------------------------
O mój Boże, w końcu jest. Haha
Kolejny rozdział, który nic nie wnosi, ale cierpliwości ;)
Do następnego :*
Czytasz=Komentujesz
~Natala i Jula~

2 komentarze:

  1. Najlepszy! :*
    Wreszcie się doczekałam *-*
    Bardzo,bardzo fajny (:
    Czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy ! <3 kolejny będzie jeszcze lepszy...o ile nasza wyobraźnia nam na to pozwoli :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy