niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 5

~ Z perspektywy Sabiny ~
   Zorientowałam się, że brunet przybliża swoją twarz ku mojej. Zrobiło mi się gorąco, a serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Był już blisko...
- Łukasz?! Co ty robisz z tą dziwką?! To chyba ja jestem twoją dziewczyną! Nie sądzisz?! - koło ławki stała oburzona, blond dziewczyna z koleżanką.
- Grace? - powiedział zdziwiony.
   Popatrzyłam na chłopaka. W moich oczach dało się wyczytać smutek i żal.
- Łukasz...- wyszeptałam głosem żądającym wyjaśnień.
- Daj mi to wyjaśnić...- powiedział, ale nie dałam mu dokończyć. Wstałam i ze łzami w oczach poszłam w stronę domu. Nie chciałam dać po sobie poznać, że mi zależy.
  Zapadł zmrok, spojrzałam na zegarek była już 22. Szłam szeroką ścieżką. W parku były pustki. Przed oczami miałam zdenerwowaną blondynkę. Czy to prawda? Czy oni są razem? Czy on jest dupkiem który kręci na dwa fronty? A może to ja wszystko źle odebrałam. Może on wcale mnie nie podrywał. Z rozmyśleń wyrwał mnie męski głos.

- Co taka śliczna dziewczyna robi sama wieczorem w parku? - Wysoki mężczyzna, w wieku około 30 lat podszedł do mnie. 
- Emmm... przepraszam śpieszę się...- rzuciłam szybko, ale wiedziałam, że nie odpuści. Powoli się do mnie przybliżał.
- Nie sądzę abyś się śpieszyła piękna...- powiedział śmiejąc się pod nosem. Przeraziłam się. Czuć było od niego alkohol. Gdy musnął palcami mój nadgarstek wzdrygnęłam się. Po chwili jego ręka znalazła się na mojej talii, chciałam krzyknąć ale drugą zasłonił mi buzię. Zaczął całować mnie po szyi, chciałam się wyrwać ale mocno mnie trzymał. Chciałam aby to się jak najszybciej skończyło. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Nagle mój napastnik został odciągnięty ode mnie przez nieznajomego chłopaka, który walnął go pięścią w twarz. Mężczyzna upadł na ziemię.
- Ejejej. Ta pani jest ze mną. - Powiedział chłopak i podszedł do mnie -Zabierajmy się stąd.
   Szliśmy w milczeniu. Chciałam przerwać niezręczną ciszę podziękowaniami.
- Dziękuję Ci... Gdyby nie ty nie wiem co by się stało.
 
- Nie ma sprawy... Nie chodź sama więcej po parku o tak późnej porze.
- Wiem, przepraszam...-
nie wiedziałam co powiedzieć- Jestem Sabina. - Wycedziłam w końcu i popatrzyłam na niego.
-Jason- przedstawił się, patrząc ciągle w ziemię. 
   Resztę drogi przemilczeliśmy, powiedziałam jedynie gdzie mieszkam o on mnie podprowadził pod dom. Gdy staliśmy na werandzie, nasze spojrzenia się spotkały.
- Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję... Może kiedyś jeszcze się spotkamy...
- Może... Ja już muszę iść, dobranoc.
 
- Dobranoc...- Nie chciałam się z nim żegnać, gdy był przy mnie czułam się bezpiecznie. Ale nie mogłam go zatrzymać.   
   Weszłam do domu. Z góry dobiegała melodia piosenki Katty Perry- roar. Oparłam się o drzwi, powoli zsunęłam się na ziemię i zaczęłam płakać. Wszystkie uczucia towarzyszące dzisiejszym wydarzeniom skumulowały się, musiałam je z siebie wyrzucić... 

~*~
      Poczułam lekkie szturchanie. Wszystko mnie bolało. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Klarę.
- Co Ci się stało? Zasnęłaś pod drzwiami.- rzeczywiście. Siedziałam na wycieraczce opierając się o drzwi. Byłam tak zmęczona po dzisiejszym dniu, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- Która godzina?
- Jest 24, zeszłam żeby jeszcze się czegoś napić i Cię zobaczyłam. Coś się stało? Źle wyglądasz...
- Eh...
   Opowiedziałam Klarze o sytuacji z Łukaszem. Gdy usłyszała, że tą dziewczyną była Grce strasznie się zdenerwowała. Z wielkim trudem opowiedziałam jej także wydarzenie z tym facetem. W tedy do złości dołączyło współczucie i smutek. Przyjaciółka do mnie podeszła i przytuliła. Odwzajemniłam uścisk. Ona jest jedyną osobą której tak naprawdę mogę zaufać. 
                                                                              ~*~
   Rano obudziła mnie piosenka One direction- Diana, którą miałam ustawioną jako dzwonek. Popatrzyłam na telefon. Na ekranie wyświetlało się "Łukasz". Nie miałam zamiaru od niego odbierać. Wstałam i poszłam do łazienki. Gdy wróciłam już ubrana w białą koszulkę i jeansowe spodenki, spojrzałam na telefon który od pół godziny nie cichł. "12 nieodebranych połączeń od: Łukasz". Może jednak odbiorę... Nie, nie będę sobie psuć dnia. Postanowiłam, że o tym wszystkim zapomnę. 
   Wyszłam na dwór z Klarą się przejść. Dzisiaj lekcje miałyśmy odwołane ze względu na  jakieś angielskie święto. Przechodziłyśmy właśnie koło jakiegoś sportowego sklepu, gdy Klara zobaczyła na wystawie deskorolkę. Poszła ją obejrzeć a ja zostałam przyglądając się domkom jednorodzinnym naokoło mnie. Nagle zobaczyłam czarnowłosego chłopaka zamykającego bramę w jednym z nich. Przypatrzyłam się mu lepiej. Zaraz, ja go znam. To przecież Jason. Podeszłam do furtki. 
- Cześć.
- powiedziałam uśmiechając się słodko. 
- O, hej...
- Mieszkasz tu?
- Tak...
- Ja to mam szczęście, myślałam, że już się nie spotkamy. 

- No widzisz...- Chłopak rozmawiając ze mną ciągle patrzył w ziemię, ani razu na mnie nie spojrzał odkąd się przywitaliśmy. 
- Może dasz mi swój numer. Spotkali byśmy się jakoś w tygodniu, poznali się bliżej. W końcu jesteś moim bohaterem. - Wypowiadając ostatnie zdanie zaśmiałam się.  
- Spoko...- wyciągnął telefon i podyktował mi 10 liczb. 
- To do zobaczenia.
- No, pa...

   Odwróciłam się i z wielkim uśmiechem na twarzy ruszyłam w stronę sklepu sportowego.

 
----------------------------------------------------
Mam nadzieję, że się wam spodobało :) Jeśli tak to skomentujcie.
A tak wygląda nasz nowy bohater- Jason


~by Natala~






7 komentarzy:

  1. Oo lubie takie zwroty akcjixd.. no przynajmniej dzisiaj normalnie skończyłaś <3 a jason takie ciacho :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmmm....fajny,fajny rozdziałek,a faciu to ciacho :3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ciekawe czemu ci się podoba ten rozdział...hmmm? xDDD
      wiem, że ciacho w końcu razem wybierałyśmy ;*

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy