wtorek, 12 maja 2015

Rozdział 30

~Z perspektywy Sabiny~
- Sabina czy Ty...Czy Ty coś do niego czujesz?- zapytał patrząc mi w oczy.
- Nie...- odpowiedziałam niepewnie uciekając wzrokiem. 
- Sabina, przecież widzę. 
- Nie, naprawdę...- nie wiem dlaczego skłamałam. Może dlatego, że bałam się konsekwencji, które mogłyby wyniknąć z powiedzenia prawdy.- Po prostu dziwnie mi się o tym rozmawia.
- No dobrze, załóżmy, że Ci wierzę.- w odpowiedzi tylko uśmiechnęłam się niepewnie. Chłopak mnie mocno przytulił i pocałował w czoło.- Naprawdę nie chcę Cię stracić. Jeszcze raz on coś odwali, a już nie będę udawał, że o niczym nie wiem. Jesteś tylko moja.- powiedział, a ja poczułam jak mocno go kocham.

~Z perspektywy Klary~
   Nieeeee!!!! Dlaczego oni go uśmiercili?! Dlaczego?! Zabije tego autora, napisze do Dashnera z pogróżkami, wezmę nóż i mu wbije w plecy!- krzyczałam, niekontrolowanie wymachując rękami. Skończyłam czytać właśnie 'Lek na śmierć' i byłam zdruzgotana wydarzeniami, które się potoczyły przed moimi oczami. Mój ulubiony bohater właśnie umarł, a ja miałam kolejny powód do płaczu, smutku i siedzenia pod kołdrą. Sięgnęłam na półkę z książkami i leżące na niej opakowanie ciastek. Wzięłam jedno do buzi i zaczęłam się nim delektować, zatapiając smutki w czekoladowym nadzieniu. Usłyszałam głośny krzyk z moim imieniem w roli głównej. Podejrzewam, że była to Sabina wołająca mnie na parter. Zrzuciłam pogniecioną kołdrę i ślimaczym krokiem zombi ciągnęłam się ku przyjaciółce.

~Z perspektywy Sabiny~
   Nad wodospadem siedzieliśmy jeszcze do 22. W drodze powrotnej myślałam tylko o tym, że okłamałam Jasona. Muszę sprawić, aby to kłamstwo zamieniło się w prawdę. Muszę pozbyć się tego uczucia zauroczenia. Wpadłam więc na pewien pomysł, który pozwoli mi na większe zbliżenie się do Jasona i zapomnienie o Isaacu. 
- Co Ty na to, żebyśmy pojechali gdzieś na ferie?- zapytałam swojego chłopaka, gdy już siedzieliśmy u mnie w salonie na kanapie popijając kawę. 
- Hm...Dobry pomysł.- odpowiedział po chwili namysłu.- Sami?
- Możemy wziąć ze sobą Klarę i na przykład Jane i Łukasza...W końcu oboje są sami, może jak się lepiej poznają to coś zaiskrzy.- powiedziałam śmiejąc się i patrząc na niego wymownym wzrokiem.
- W sumie czemu nie. Co, bawimy się w swatkę, hm?- odpowiedział również się śmiejąc. 
- A może, może...
   Sięgnęłam po laptopa w zamiarze poszukania jakiegoś ciekawego miejsca, w które moglibyśmy pojechać. Nie zajęło nam to długo. Było kilka ciekawych miejsc, ale ostatecznie wybraliśmy Lake District. 
- Tylko oni się jeszcze muszą zgodzić...KLARA!- zawołałam przyjaciółkę, która siedziała na górze w swoim pokoju. Po chwili pojawiła się w salonie. 
- Co chcesz?- zapytała chyba trochę podirytowana, że musiała zejść na dół i przerwać to co robiła.
- Mamy dla Ciebie propozycję.- powiedziałam.
- O co chodzi?- usiadła koło Jasona i spojrzała na nas pytającym wzrokiem.
- Jedziemy na ferie do Lake District. Jedziesz z nami? Może jeszcze pojedzie Jane z Łukaszem, zapytam ich jutro w szkole.- popatrzyła na nas niepewnie.
- W sumie mogę jechać...- powiedziała po chwil z niepewnością w głosie.- Ale pod jednym warunkiem...
- Jakim?- zapytaliśmy oboje. Klara spojrzała na swoje ręce wyraźnie zmieszana.
- Pojadę jeżeli...- widziałam, że dużo ją to kosztowało- jeżeli pojedzie również Lucas...- Razem z Jasonem popatrzyliśmy na siebie ze zdziwieniem. Klara i Lucas? Czyżby znowu coś pomiędzy nimi było?
- No...- zaczęłam, ale nadal byłam w lekkim szoku i nie potrafiłam wydusić z siebie słowa.
- Nie ma problemu. Lucas może jechać.- dokończył za mnie chłopak. Oczy Klary momentalnie się rozjaśniły, a na jej twarzy zagościł, przytłaczany przez nią, delikatny uśmiech.
- To idę do niego zadzwonić!- powiedziała uradowana i pobiegła na górę.

~Z perspektywy Klary~
Tak, zgodziłam się. Chyba chcieli tego dla mojego dobra, a poza tym trzeba się trochę wyrwać z tej nory. Będzie Lucas, a on chyba wie co czuję. Lubię być ze swoimi, ale przyznam, że musiałam wynegocjować Lucasa. Może dawne uczucie wróciło? Nie mam bladego pojęcia, ale coś we mnie drgnęło, kiedy dał mi się wypłakać do rękawa, zrobił mi herbatę i jakoś uspokoił, a nie wiem ile godzin płakałabym do poduszki, gdybym po prostu wróciła do do domu. Utonęła bym w swoich łzach.
- Klara, nie użalaj się tak nad sobą tylko do niego dzwoń.- szepnęłam do siebie. Usiadłam na łóżko i wyciągnęłam telefon z przedniej kieszeni dresów. Dobra, to dzwonimy.
- Hej, to ja Klara- chrząknęłam i kontynuowałam- Chciałam się zapytać, czy nie pojechalibyśmy do Lake District na ferie?
- Hej, z chęcią...- zawahał się i zapytał- Sami?- mój żołądek zrobił fikołka do przodu, a ja prawie nie spadałam z łóżka.
- Nieeeeee, znaczy z Sabiną i Jasonem - zaśmiałam się z mojej reakcji, zasłaniając mikrofon ręką.
- Pewnie, czemu nie...- usłyszałam lekki smutek w jego głosie, po czym wesołe pożegnanie.- To do zobaczenia.
- Do zobaczenia.- uśmiechnęłam się szeroko i rzuciłam telefon w kąt łóżka. Wstałam i potruchtałam na parter. Zastałam Sabinę lejącą sok do szklanek i Jasona oglądającego kiepski serial komediowy.
- Lucas jedzie, znaczy... zgodził się.- lekko się zahamowałam, pozostawiając na mojej twarzy delikatny uśmieszek.
- To fajnie.- odpowiedziała przyjaciółka, przekładając raz ser, raz szynkę. Mrugnęła do mnie, a ja, niczym zwariowana dziewczynka, pobiegłam na górę i spostrzegłam, że jednak życie toczy się dalej. Nie kończy tak jak myślałam, na odejściu Michaela, a to wielka ulga.
~*~
   Czy Pani Walerry nie może ubierać się lepiej? Naprawdę? Jej długości spódnic zadziwiają mnie z dnia na dzień. Nie mam innego wyboru jak tylko ją zmierzyć i powiedzieć "Dzień dobry" pod nosem. Idąc przez korytarz, patrzyłam się prosto przed siebie. O dziwo nie zauważyłam Mika, który zatrzymał mnie z zeszytem pod pachą. Był to średniego wzrostu Azjata w dżinsowej koszuli. Jego czarne włosy i kolczyk w uchu przyciągały uwagę wielu dziewczyn. Jedyny tak przemiły chłopak w całym budynku. Przy ścianie czekał na niego jego partner, już mniej lubiany. Wiadomo jednak z jakiego powodu. Każda próbowała do niego startować, lecz okazywało się, że to on właśnie jest facetem naszego Mika, czyli zero szans.
- Cześć, zrobiłaś notatki na dzisiejszą prace klasową?- uśmiechną się mile i poprawił włosy w znajomym geście.
- Tak, już ci daję.- sięgnęłam ręką w głąb torby, po czym wyjęłam z niej błękitny notes.- Proszę.
- Dzięki.- mrugnął do mnie i powędrował w przeciwnym kierunku. Czy ja mam coś na twarzy że wszyscy do mnie mrugają, czy zaczęła być na to moda?
- Dlatego, że jesteś piękna.- szepnął nieznajomy do ucha. Gdy się obróciłam wokół własnej osi, nikogo w pobliżu nie było.
- Ta szkoła zdaje mi się coraz dziwniejsza...- mruknęłam pod nosem i poszłam pod sale chemiczną, dalej się za siebie oglądając.
   Wszystkie 7 lekcji przeminęły zadziwiająco szybko. Oczywiście byłam skupiona na pani, ale i czasami bezmyślnie dłubałam ołówkiem w piórniku. Często myślałam też o Lucasie, o tym wieczorze po zerwaniu. Ciepłej herbacie i grafitowym kocu. Nie wiem co mi się stało, ale był to pewnego rodzaju test. Kiedy byłam w okropnej sytuacji i zostawiono mnie na pastwę losu, jak z ziemi, wyrósł piękny chłopak. Przytulił mnie, zaprosił do domu i podał ciepłą herbatę. Nie wiem czy to przeznaczenie, ale trzeba być według siebie szczerym i konsekwentnym. Zakochałam się w Lucasie. 

~Z perspektywy Sabiny~
   Nigdy go nie znajdę w tym tłumie! Złościłam się szukając już od 10 minut Łukasza na dziedzińcu szkolnym. Wolałabym z nim porozmawiać przed lekcjami. Jane już się zgodziła, teraz został tylko on. 
- Widziałeś gdzieś Łukasza?- zapytałam Ashtona, jednego z najlepszych kumpli chłopaka.
- Przed chwilą z nim rozmawiałem, poszedł w tamtą stronę.- opowiedział blondyn i skinął głową w kierunku fontanny. 
- Okej, dzięki.- rzuciłam na odchodne i ruszyłam w tamtą stronę. 
   Doszłam już prawię do fontanny, gdy nagle przed moimi oczami mignęła znajoma brązowa czupryna. Pobiegłam szybko w tamtą stronę rozglądając się dookoła. W końcu dostrzegłam Łukasza idącego w stronę wejścia do szkoły. Jeszcze bardziej przyśpieszyłam kroku.
- Łukasz!- krzyknęłam, a ten słysząc swoje imię spojrzał do tyłu szukając wzrokiem właściciela głosu. Pomachałam mu i w końcu mnie dostrzegł. Szybkim krokiem do niego podeszłam.
- No nareszcie. Szukam Cię już od jakichś 15 minut.- powiedziałam niby zirytowana.- Jesteś jak Matrix.- zaśmiałam się, a on razem ze mną.
- Jak tam Ci się układa?- zapytał.
- Co masz na myśli?
- No w związku jak Ci się układa...
- Aa, noo...dobrze.- odpowiedziałam wymijająco.- Łukasz, właściwie to mam do Ciebie jedno pytanie.
- Tak?
- Wybieramy się w ferie do Lake District z Jasonem, Klarą, Lucasem i Jane. Nie masz przypadkiem ochoty jechać z nami?
- Nie mam raczej żadnych planów na ferie, więc czemu nie?- powiedział z uśmiechem.
- Ooo, jedziecie do Lake District?- usłyszałam za plecami znajomy głos. Wszędzie rozpoznam tą seksowną chrypkę. Odwróciłam się i tak jak się spodziewałam, zobaczyłam Isaaca. 
- Em...Tak....- odpowiedziałam niepewnie. 
- Nie chciałbym się narzucać, ale...moglibyśmy z Jennifer pojechać razem z wami? Też nie mamy żadnych planów na ferie, a w grupie zawsze raźniej.- powiedział ze swoim cudownym uśmiechem. Łukasz spojrzał na mnie pytająco.
- Eee, to jest Isaac, brat Jasona. Przeniósł się niedawno do naszej szkoły.- wyjaśniłam.
- Isaac.- przedstawił się chłopak.
- Łukasz.- podali sobie dłonie.
- To jak będzie?- zwrócił się z powrotem do mnie.
- Myślę, że nie będzie problemu...- skłamałam bo głupio było mi powiedzieć "Nie". Tak naprawdę to będzie problem. No ale co? Miałam odmówić? Zapewne gdybym zapytała później o to Jasona usłyszałabym "Tak".
- To świetnie, idę powiedzieć Jenn.- powiedział uradowany, poprawił grzywkę (że nie wspomnę o tym, że ten gest po raz kolejny mnie rozbroił) i się oddalił. Tupnęłam wręcz niezauważalnie nogą ze zdenerwowania i spojrzałam na Łukasza.
- Coś nie tak?- zapytał.
- Jason mnie zabije.
----------------------------------------------------------------------
Tym razem udało się choć odrobinę szybciej.
Rozdział taki trochę nijaki, ale mamy nadzieję, że was nie zanudził, haha.
Do następnego :*
Czytasz=Komentujesz
~Natala i Jula~

Obserwatorzy